Wpisy z 2 roku w Hogwarcie

,,Drugi rok w Hogwarcie cz 1''

Byłem na peronie dziewięć i trzy czwarte. W pociągu panował kompletny harmider. Pierwszoroczniaki przepychali się pomiędzy wagonami by zająć lepsze miejsca w przedziałach.
Wraz z Al'em i Blade'em weszliśmy do jednego z przedziałów , był trzeci z prawej strony. Następnie dosiadł się do nas James , Bertie i Tod. Trochę się zmienili. Bertie miał dłuższe włosy , Tod był wyższy , James mało się zmienił , Blade się trochę opalił (xd) Albus'owi z ciemniały włosy. Ja się najmniej z wszystkich zmieniłem. Jak zwykle miałem postawione to tyłu włosy , byłem takiej samej długości. Może odrobinkę urosłe ale i tak nie robiło to większego znaczenia.
- To ... Jak ? - zaczął Al.
- Jak zwykle - odpowiedzieliśmy chórem.
Nie były szczególnych tematów jakie mieliśmy zacząć. Głównie jak spędziliśmy wakacje. Ja byłem z rodzicami na Wyspach Kanaryjskich. Tak dokładnie na Fuercieventurze. 
Jak zwykle , my ślizgoni czepiamy się o wszystko , nawet o najmniejsze szczegóły. Chłopaki znowu zaczęli jakąś kłótnię z Puchonami. 
- Ten przedział był zarezerwowany - powiedział jeden.
- A gdzie to masz napisane ? Na czole ? - zaśmiał się Blade.
- Byliśmy pierwsi , więc spadajcie Puchoniki - zadrwił Bertie.
Ja tam wolałem się nie wtrącać. Niektórzy myślą , że jak zostałem przydzielony do Slyhtherin'u to jestem zły i arogancki. Może i tak ale ja wiem swoje.
                                                                      ***********
Szliśmy długim drewnianym mostem do Hogwartu. Patrzyliśmy jak w dole pierwszoroczniaki płyną łódkami. Fajne uczucie. Pełno migających światełek i szum małych fal odbijających się od łódek. Nudziłem się przy stole Slytherin'u. Właśnie dołączali do nas nowych ślizgonów. Mało mnie to interesowało. Byli jeszcze rozwydrzeni i biegali za nie wiadomo czym. Pierwszoroczni Ślizgoni tacy nie byli, stawali n swoim i byli spokojni. Na drugim końcu stolika , zobaczyłem Lunę. Bacznie patrzyła na Profesor McGonagall i słuchała co mówi. Kogo to obchodzi gdyż , te informacje są tylko dla nowych. Pomachałem jej, odmachała. Siedziała obok Samary Treacstone czy jakoś tak. Była od nas o rok starsza , ale i tak Luna była najlepszą jej koleżanką. Do domów mieli się przydzielić nowi ; Hugo Weasley ; trafił do Ravenclaw'u a natomiast kuzynka Lily Luna Potter ; do Gryffindoru. James i Albus byli w Slytherin'ie więc obstawiałem że Lily trafi do ślizgonów. Ale jednak nie... 
                                                           *********
W dormitorium było jak zwykle , barwy Slytherin'u i obrazy Salazara Slytherin'a. Niektóre obrazy naprawdę mnie przerażały. W pokojach już czekały na nas nasze rzeczy. Przebraliśmy się i kładliśmy się spać. Spałem na dole , na piętrowym łóżku. Nie lubiłem spać na górze. Lepiej czułem się na dole , z resztą u góry jest tak jakby mniej przytulniej. Na dole obok mam szafkę , i jeszcze nade mną ktoś śpi. Czasem jest to wkurzające , bo np. nie może spać i bezczynnie przekręca się we wszystkie strony , a niektóre łóżka strasznie skrzypią.
Obudziłem się w nocy. Jakaś sowa pukała do okna. Moja przecież była w klatce. Wstałem , otworzyłem okno i wziąłem ją na ramię. Nie była nikogo z nas. Ale nie chciałem budzić pozostałych. Sowa miała obrączkę , mogłem zobaczyć czyja jest. 
- ,,Własność Luny Canterlot 2 rok , Slytherin'' - wyczytałem.
- Pięknie - dodałem.
Trochę wstydziłem się iść po nocach do pokoju dziewczyn więc zatrzymałem jej sowę na noc. Nakarmiłem ją jedną myszą. Zjadła łapczywie i chciała więcej. Przecież prawdziwa sowa jak zje jedną mysz , to wtedy nie je nic przez dwa dni !
<d.c.n>

1 komentarz:

  1. Czekam na dalsze części rozdziałów ;) świetnie piszesz :) życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń