wtorek, 19 sierpnia 2014

,,Pierwszy rok w Hogwarcie cz 7 ''

Nie mogłem tej nocy zasnąć. Księżyc mocniej świecił i ciągle słyszałem ''krzyki'' kruków latających w okół muru Hogwartu. Głównie myślałem o James'ie
- Czemu ja go wkurzałem? On zaczął ale , nie musiałem zwracać na niego uwagi - rozmyśliłem się.
W końcu zasnąłem. Znowu się obudziłem słysząc skrzypienie drzwi. Wstałem z łóżka i na palcach zszedłem do salonu. Nikogo tam nie było. Bałem się wyjść na korytarz , ale się ''uwziąłem'' , bo nie jestem mięczakiem.
- Gdzie ty idziesz ? - usłyszałem głos.
Odwróciłem się ; na kanapie znikąd pojawiła się na kanapie.
- Co ... Co ty tu robisz ? - spytałem.
- Mam swoje powody by być niewidzialna - uśmiechnęła się.
- Aha - wymówiłem hasło by drzwi z salonu się otworzyły.
- Naprawdę , chcesz tam iść ?! - złapała mnie za rękę ale szybko ją odciągnęła.
- Tak , słyszałem dziwne szumy , a ja jak coś usłyszę muszę wiedzieć co to ! - oznajmiłem i wyszedłem z dormitorium.
- Uważaj na siebie - mówiła za mną Luna.
Zza rogu zobaczyłem coś co na zawsze zapamiętam . Pewna świeca lewitowała w powietrzu. Wyglądało to jakby ktoś z nią szedł . Wycofałem się ale jak zwykle o coś się potknąłem.
Ta ''świeca'' zaczęła mnie gonić ! Dziwnie to brzmi ale ja nie śniłem z tym momencie. Świeca ''rozpłynęła się'' i zmieniła się w czarny dym , czy coś w tym rodzaju. Biegłem jak najszybciej.
- ,, Zaraz CIĘ BĘDĘ MIAŁ !'' - zawarczał pewien głos.
Jakimś cudem wpadłem z hukiem do dormitorium. Byłem tam bezpieczny. ''Dym'' zniknął a ja upadłem na podłogę.
Po kilku minutach wróciłem do siebie i poszedłem na górę. Padłem na łóżko i zasnąłem.
                                                                       ***
Rano , jak zwykle obudziłem się i poszedłem na śniadanie do WS.
Dziwnie , wszystko mnie bolało. Kiedy jadłem , cały czas Ves Trilock , się na mnie patrzył.
- O co mu chodzi ? - pomyślałem.
Niestety pierwsza lekcja od rana były to eliksiry. Tak samo było na zajęciach.  Nareszcie lekcja się skończyła. Chciałem już wyjść z sali gdy ...
- Poczekaj , Malfoy ! - powiedział .
- TAK , proszę Pana - odwróciłem się.
- Podejdź tu do mnie - wybełkotał nieprzyjaźnie.
- Pokaż mi swoje ręce ! - krzyknął potem.
Popatrzyłem się na niego jak na wariata. Odwróciłem głowę w drugą stronę i pokazałem ręce.
- Wiedziałem ... - odpowiedział ochoczo przestraszony.
Popatrzyłem na swoje ręce. ONE ROBIŁY SIĘ OD PAZNOKCI SZARE !
- Co się dzieje profesorze? - spytałem.
On tylko wpadł jak szalony na półkę z eliksirami rzadkimi.
- Wypij to - podał mi flakonik z fioletową miksturą.
- A po co to jest ? - zapytałem.
- To jest lekarstwo na twojego demona - odrzekł z nadąsaną miną.
- Demona? - szepnąłem i wypiłem eliksir.
Po chwili moje ręce odzyskały normalny odcień skóry , a koło nas pojawił się czary kłębek dymu taki jak w nocy na korytarzu. Przeszedł przez ścianę i już go nie zobaczyliśmy.
- Wiem Scorpius'ie , że złamałeś regulamin i wyszedłeś na korytarz w nocy ! - dodał.
- Mi też się to coś ukazało. Nie powiem tego dyrektorce , ale już nigdy nie wychodź na korytarz w NOCY - uśmiechnął się pobłażliwie.   
Uciekłem z sali i poszedłem na numerologię.
                                                    ***************                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz