poniedziałek, 18 sierpnia 2014

,,Pierwszy rok w Hogwarcie cz 6 ''

Ucieszyłem się , że rodzice mi odpisali na list. Tak w sekrecie , trochę tęsknię za nimi.
Szczególnie za spaniem do godziny 11:00. 
- Dobre czasy ... - rozmyśliłem się.
Połowa już zasnęła a ja jedyny próbowałem spać. Przekręcałem się z boku na bok. Patrzyłem się w srebrzysty księżyc powoli opadający z nocnego nieba. Wreszcie , nie wiem kiedy , zasnąłem.
Obudził mnie rano Al.
- Scorpio ! Scorp ! - krzyczał mi nad uchem.
- Dobra już wstaję , co się stało ? - usiadłem po turecku na łóżku.
- Znaleźli jakąś dziewczynę z tych zaginionych... - wyjąkał ze strachem.
- Naprawdę ?! Skąd to wiesz i gdzie ona jest ? - zapytałem tak aby nie wiedział , że chociaż odrobinę się przestraszyłem.
- Wiem to , bo rano wstałem ok. 6:00 , usiadłem na kanapie w salonie i usłyszałem za obrazem Salazara Slytherin'a rozmowę Dyrektorki z nauczycielami. Jest w szpitalu. Próbują ją wyleczyć - odpowiedział tym razem spokojniej.
- Czemu w szpitalu ? - zaciekawiłem się tą informacją.
- Ona jest jakby opętana'' nie chce rozmawiać i o tym mówić. Boi się każdego kto przechodzi jej koło łóżka.Chcą jej wyprać to wspomnienie - odrzekł.
Teraz zauważyłem , że reszta chłopaków siedziała na łóżkach i przyglądała i nasłuchiwała toczący się dialog.
- Straszne... Na razie o tym nie rozmawiajmy - przyznałem patrząc na zegarek.
Była 6:40. Ubrałem się i umyłem i zszedłem do salonu. Nikogo tam nie było.
                                                                         ***********
Pałaszowałem śniadanie. Nagle olśniło mnie , że nie ma z nami Luny , a przy stole Ravenclaw'u ; Shira'y.
Rozglądałem się za nią.
- Czyżby ona też zaginęła ? - spytałem sam siebie w myślach.
Nareszcie zobaczyłem ją jak wchodzi z siostrą do WS. Usiadła koło mnie.
 - Wiecie, byłam z siostrą u tej opętanej dziewczyny. Bała się nawet własnego cienia! Jakoś siostra i nauczyciele ''wyprali'' jej to wspomnienie , ale nie można jego ''odtworzyć'' lub zobaczyć - wyszeptała.
Coś tam inni do niej mówili ale ja akurat skupiłem się na śniadaniu.
Za 5 min była lekcja. Opuściliśmy WS i szliśmy na lekcję Starożytnych Runów.
Szedłem na nią z Luną bo chłopaki zapomnieli książek.
- Co ? Bałeś się że też zniknęłam? - uśmiechnęła się.
- Trochę , tak. Ty jako jedyna mnie rozumiesz... - zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem i się zarumieniłem.
- Naprawdę Scorpius'ie ? Masz dużo przyjaciół , którzy Cię rozumieją , ale i tak dziękuję - również się zarumieniła.
                                                      ******************
Lekcja Runów przebiegła normalnie , jak i cały dzień. Odrabiałem właśnie w pokoju lekcje.
- ,,Co onacza zaklęcie : Lumos ? Odpowiedź :  zaklęcie, które powoduje zapalenie się niebieskiego światła o zasięgu ok. trzech metrów''. - pisałem w podręczniku aż nagle ktoś mocno otworzył drzwi.
Był to Tod.
- Siema - zadrwił.
- Co masz taki humor ? - popatrzyłem na niego jak na wariata śmiejąc się.
- Jedna z ślizgonek powiedziała , że jestem przystojniak - napiął pierś.
- Naprawdę ? Ja widzę napis ,,KOPNIJ MNIE'' - popatrzyłem na tył jego pleców.
- Gdzie?! Ty mi zazdrościsz ! - wyszedł z pokoju.
- Co za głupek - pomyślałem przypominając sobie na jego plecach karteczkę z tym napisem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz